Koniec Twittera

Ponieważ zepsuł mi się komputer HP i przez miesiąc był w naprawie gwarancyjnej (w tym dwa razy wyjeżdżał na Węgry) założyłem z nudów konto na Twitterze.

Skończyło się to w następujący sposób:

Ponieważ nie mam zwyczaju trzymać się na siłę instytucji, w których mnie nie szanują, wylogowałem się z niej w następujący sposób:

Mój wpis był następujący:

Kilka uwag:

  1. Sztuczna inteligencja, która mnie zablokowała (nie sądzę, aby to był donos) nie ma zdolności rozpoznawania kontekstu, a kontekst wypowiedzi (która musiała być krótka) był następujący:
  2. Skoro lewactwo wyznaje ideologię klimatyczną polegającą na tym, że istnieje zagrożenie armagedonem klimatycznym, a jedną z metod usunięcia tego zagrożenia jest ograniczenie ludności Ziemi z 8 mld do 0,5 mln,
  3. I skoro lewactwo wyznaje ideologię „dobrej śmierci” w postaci eutanazji,
  4. To samo się narzuca, że jako awangarda walki klasowej powinno masowo zgłaszać się do eutanazji, aby w ten sposób ratować zagrożoną Ziemię.

I tyle.

Komentarze zablokowane

2178. Koniec Googla

2178. Koniec Googla

Tu kończy się współpraca z Googlem, ponieważ usunął posty 2007-2010 i 2002. Posty 2007-2010 to Notatki dotyczące głównie „strajku kobiet” i żydowskich kłamstw; post 2002 dotyczy poezji Gałczyńskiego, więc jest to kwiatek do kożucha.

Powód usunięcia postów:

Powód „twoja treść narusza zasady dotyczące złośliwego oprogramowania” to bulszit, chodzi o totalitarną cenzurę rozbestwionych nowych „właścicieli całokształtu”.

Wiadomość jest „noreply” więc nie można się odwołać, nikt pod wiadomością nie podpisał się, więc jest to postępowanie kapturowe, w którym nie wysłuchuje się oskarżonego.

W takiej sytuacji groźba „kolejne naruszenia mogą spowodować usunięcie bloga” wyraża taki oto stan, że „oskarżony” nie wie o co został oskarżony (Józef K.), a Google może z nim postąpić w dowolny sposób w dowolnej chwili.

W takiej sytuacji sam usunąłem wszystkie swoje blogi: WM Solidarność, WM Miałem Rację, WM Polityka i WM Polityka 2 ponieważ nie współpracuję z byle kim, w tym przypadku z firmą, która uprawia totalną cenzurę i to w sposób bezkarny, ponieważ polski Sejm nie ma odwagi uchwalić ustawy ograniczającej totalną cenzurę ideologiczną wielkich korporacji medialnych.

Jeżeli ktoś będzie chciał wejść na moje strony zobaczy następujący komunkat:

Co oznacza, że zapis jest na osobę, czyli na mnie, a nie na kilka postów na blogu.

Wrócimy do tego, kiedy będzie możliwe skuteczne oskarżanie „Google” za cenzurę ideologiczną.

Kilka minut po likwidacji blogów, otrzymałem informacje o przywróceniu postów:

Więc jest to rodzaj tresury. Według nich powinienem teraz rozpływać się z wdzięczności i postawić swoje blogi ponownie. Być może jest to możliwe, gdyż zaimportowałem pliki bloga przy likwidacji blogów.

A za parę dni ponowią procedurę tresury. Niedoczekanie!

Usuwanie blogów lub postów przez media społecznościowe jest jak palenie książek lub nieprawomyślnych fragmentów książek.

Wobec opisanej sytuacji wszelkie moje prośby o przywrócenie postów byłyby czymś w rodzaju błagań o zamieszczenie artykułów w „Der Strumer”.

Waldemar Mierniczek

Komentarze zablokowane

Zabezpieczone: nowe

Ta treść jest chroniona hasłem. Aby ją zobaczyć, podaj hasło poniżej:

Komentarze zablokowane